Ojciec, tata, tatuś…

#matkaodzadanspecjalnych czyli mała Ania z tatą

Historia prawie romantyczna.

Nie wiem czy to oczywiste,choć czasem tak mi się właśnie wydaje, byłam typową córeczką tatusia. 🙂 
Moje ulubione wspomnienia z dzieciństwa to te gdy w domu była jakaś impreza rodziców,  ja gdzieś obok taty leżę na krześle, a on cały czas mnie „myzia” po włosach. Albo zasypianie trzymając tatę za palec, żeby mi nie uciekł…  
Pamiętam też klaps. Historia prawie romantyczna. Była sobota i byliśmy u dziadków. Tam w pobliżu było moje przedszkole, miałam pewnie 5 lat. W soboty było otwarte, ale mnie rodzice nie posyłali. Był kolega. W piątek obiecał mi pastylki miętowe, takie od jego babci, nikt takich nie miał. A tu sobota i ja nie idę do przedszkola… Wyszłam na podwórko i sama oddaliłam się w kierunku w którym podpowiadało mi serce. 🙂 Nie było mnie pewnie chwilę. Niestety przez ogrodzenie zobaczyłam jak kolega te miętusy daje innej. Tak o to poznałam pierwszą zdradę. Kiedy wróciłam na podwórko, okazało się że rodzice mnie szukają. Wyglądali na przestraszonych. Tata jak mnie zobaczył, złapał za rękę, coś krzyknął i dał klapsa. Bardzo to dotknęło dumy małej Ani. Widziałam, że to emocje taty skupiły się na moim pośladku. Nie pamiętam czy bolało, pamiętam że było dla mnie kolejną zdradą. Tata… Nigdy więcej tego nie zrobił. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy, ale chyba też czuł że to była tylko jego frustracja. 
Tata często powtarzał „Ja Ci nie żałuje, ale wiesz że się nie przelewa”. Teraz się z tego śmieję, nastolatkę to mega irytowało. Tyle by chciała, a tu ciągle to samo. Ale i tak go kochałam. Robiąc maślane oczy mówiłam „Taaatooo” i wszystko mi wybaczał. 
Gdy byłam już całkiem dorosła i w domu pojawił się jeden Wojtek, potem drugi, (Ja jeszcze nie śmiałam myśleć o sobie „Mama” w relacji z chłopakami.) pewnego dnia zobaczyłam jak wyciąga ręce do Wojtka ze słowami „Chodź do dziadzia”. 
A potem bez uprzedzenia odszedł. Byłam na obozie z Łanową i rano zobaczyłam mnóstwo nieodebranych telefonów z domu. Gdy oddzwoniłam, głos w słuchawce powiedział tylko „tata nie żyje”. Nawet nie mogłam płakać. Zmuszałam się i nie mogłam… Nie chciałam nosić żałoby, nie mogłam. Chciałam wierzyć, że On jest. 
Tak odejść bez uprzedzenia, bez przygotowania. 
Minęło sporo czasu nim się pogodziłam. 
Tata nie był ideałem, ale kochał mnie i to mi po nim zostało.

Gdzieś we mnie obudziło się pragnienie kogoś bliskiego, ale starałam się je wygaszać.

Decyzja na zostanie mamą Wojtków przyszła już po jego śmierci. Trochę się do tego jednak zbierałam. Decyzja ta łączyła się z tym, że to będzie samotne macierzyństwo. 
Każdy mi mówił „nikt się nie zdecyduje być z taką kobietą, dwójka nieswoich dzieci i to niepełnosprawnych”. Musiałam to przyjąć. Nie było już odwrotu. Kochałam już bezgranicznie. Pamiętam, że nawet w sądzie odpowiadałam na pytanie – czy jestem świadoma, że będę sama. Byłam. 
Minęło sporo czasu. Gdzieś we mnie obudziło się pragnienie kogoś bliskiego, ale starałam się je wygaszać. Zamknąć na nie dla Wojtków. 

A jednak życie pisze swoje scenariusze. Pojawił się Krzysiek, szybko stał się Kigim.

A jednak życie pisze swoje scenariusze. Pojawił się Krzysiek, szybko stał się Kigim. Nie od razu był gotowy. Musiał się oswoić, sprawdzić. Musiał przekroczyć pierwszy lęk. Znaleźć swój sposób komunikacji z chłopakami. Pozwolić się poznać i zbudować nić porozumienia i zaufania. Dla Dużego szybko stał się kimś bardzo ważnym, stał się tatą.
Za wszystko dziękował jemu i wszystko co było super było od Kigi. 😉 Nawet gdy to ja zrobiłam tort, zabrałam do kina, zrobiłam z nim coś fajnego, mówił że to dzięki Kigi.  
Nie byłam zazdrosna. Cieszyłam się tą ich relacją. Zobaczyłam jak Wojtek się zmienia, jak potrzebował faceta, jak potrzebował taty. 

 

 

 

Mały na początku był zazdrosny o mamę. Zresztą do dziś na spacerach lubi wchodzić między nas. Taki nasz kochany „zrywacz więzów”. 🙂 Za to, to właśnie dzięki relacji z tatą szedł jak burza w samodzielności. Samodzielne wędrówki w górach, już nie za rękę, samodzielne jedzenie, dotykanie jedzenia i tak coraz więcej i więcej. 
Dla chłopaków tata jest bardzo ważny. Gdy nie ma go z nami,
Duży ciągle o niego pyta, o wszystkim co robimy, widzimy chce koniecznie opowiedzieć właśnie jemu. Robi zdjęcia, by tacie je pokazać. Wciąż go przytula i po męsku klepią się po plecach, z mamą się tak nie da. 😉 
 

Mały się ogląda za siebie, gdy tata gdzieś zostanie. Nie pójdzie dalej, musimy poczekać. Musimy być razem.  No i zabierze taki tata czasem zamiast matki na spacer o czwartej nad ranem i też jest super. 🙂 
Nie wiem co napisałby sam tata o tym ojcostwie. Może kiedyś uda mi się go namówić. Na razie musicie zobaczyć go w moich oczach. Jedno jest pewne, fajnie go mieć! 
 
Ojciec, tata, tatuś…
 
Ojciec, tata, tatuś - Kigi!

Ktoś powiedział, że Kigi – tata Wojtków, to cichy bohater. 

Nie ma go tyle w mediach co matki. Gdy matka na konferencji on spędza czas z chłopakami. Jest, choć może nie na pierwszym planie.

Sporo w tym prawdy.  

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.