matczyna dygresja do świata…

Od dłuższego już czasu, w przestrzeni bardziej i mnie publicznej pojawiają się sprawy, z którymi nie mam siły się mierzyć.
Mam wrażenie, że najlepiej byłoby gdybym na jakiś dłuższy czas znikła. Może po powrocie byłoby inaczej.

 

Z różnych stron wyłazi czasem mniej, a czasem całkiem sporo tego co w potocznym języku nazywam złem. Pcha się ono na świecznik i chce być celebrowane… I ma się świetnie. Świat, ludzie zauważają je, szepczą o nim, mówią, a nawet krzyczą. Żyją nim i trochę już nim przesiąkli.
Tymczasem Dobro siedzi cicho. Robi swoje. Bez fleszy i okrzyków. Już coraz bardziej zapomniane. A nawet jak się nam przydarzy, to nie pochłania tak jak jego przeciwwaga.
Mówią, że nie jest medialne, że nie przyciągnie tłumów przed monitory, że to nic ciekawego…
Jak w tym wszystkim zostać sobą? Jak nie dać się wciągnąć w te gry ze złem? Jak?

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.