„Daj mamie pospać”, sen – lek na wszystko, a co gdy go brak?

Sen.

Czasem mówi się, że to lek na wszystko. A co gdy go brak? Gdy jest zbyt krótki, zbyt płytki?

Cykl snu dzieli się na dwie fazy i cztery stadia. Pełen cykl snu osoby dorosłej trwa około 90 do 100 minut. Dwie fazy snu to:
NREM (z angielskiego Non-Rapid Eye Movements), inaczej SEM (z angielskiego Slow Eye Movements) – to sen wolnofalowy, regeneracyjny. Podczas tej fazy nie pojawiają się sny, ale mogą wystąpić wrażenia spadania albo latania.
REM (Rapid Eye Movenents) – w tej fazie snu mogą pojawiać się marzenia senne, mięśnie są rozluźnione, co zapobiega poruszaniu się. Pierwsza faza REM w cyklu trwa około 15 minut.
Występują one podczas snu na przemian, poczynając od fazy NREM. Z czasem faza NREM się skraca, a REM – wydłuża i może trwać nawet do 40 minut pod koniec nocy.
Możemy wyróżnić 4 stadia snu. Trzy z nich należą do fazy NREM, a ostatnie do fazy REM.
Na przebieg snu składa się szereg etapów. Różnią się one od siebie pod względem tego, co dzieje się „pod powierzchnią”, jednak od snu głębokiego po sen z marzeniami sennymi każdy z nich jest niezbędny dla ciała i umysłu, a także odgrywa inną rolę w przygotowywaniu do nadchodzącego dnia.

Stadium pierwsze: Zasypianie
To dość szybka faza, występującą przed zapadnięciem w sen. Oczy poruszają się pod powiekami, a aktywność mięśni spowalnia. Podczas tego etapu łatwo można się obudzić i, w przeciwieństwie do późniejszych faz, po takim przebudzeniu szybko wrócimy do pełnej sprawności.
Stadium drugie: Sen płytki
Sen płytki jest dłuższą fazą, podczas której ustaje ruch oczu, zwalnia serce i spada temperatura ciała. Jest to pierwsza faza snu właściwego, podczas której ciało przygotowuje się do przejścia w sen głęboki.
Stadium trzecie: Sen głęboki
Ta faza składa się z dwóch „minifaz”. Obie są znane pod naukową nazwą fazy delta, jednak druga z nich jest głębsza, a obudzenie się jest podczas niej najtrudniejsze. W śnie głębokim przepływ krwi jest skierowany od mózgu do mięśni, aby pomóc w regeneracji i odzyskiwaniu energii. Obudzenie się podczas tego etapu spowoduje, że prawdopodobnie będziemy przez jakiś czas zdezorientowani, ponieważ nasze fale mózgowe działają bardzo powoli.
Stadium czwarte: REM
Ostatnim etapem jest faza REM, podczas której występuje najwyższa aktywność mózgu i największe prawdopodobieństwo marzeń sennych. Faza ta jest też czasem nazywana snem paradoksalnym, ponieważ, pomimo większej aktywności mózgu i innych układów ciała, mięśnie stają się bardziej rozluźnione i jest się zupełnie nieruchomym.
Zakładając że cały cykl trwa 90 minut może on powtórzyć się od 4 do 6 razy w nocy.
Jak zapewnić wystarczającą długość fazy REM?
 Jest ona ważna dla zdolności uczenia się i pamięci. W jej trakcie mózg konsoliduje i przetwarza informacje, które poznaliśmy w ciągu dnia, tworzy połączenia nerwowe, poprawia pamięć i gromadzi neuroprzekaźniki, takie jak serotonina i dopamina, które poprawiają nasz nastrój w trakcie dnia.
O problemie bezsenności możemy mówić wtedy, gdy dotyczy ona co najmniej jednej z faz snu. A zatem na bezsenność cierpi zarówno ta osoba, która nie może zasnąć całe noce, jak i ta, która zasypia, ale nie potrafi spać głęboko.
Definicja wskazuje też na jeden zasadniczy i ważny problem – bezsenność musi wpływać na nasze życie w ciągu dnia, pogarszając jego jakość. Stanowi to ogromny i zarazem podstawowy problem. Brak snu może prowadzić do bardzo wielu chorób, np. chorób serca, nadciśnienia tętniczego, wpływa negatywnie na nasz układ odpornościowy, przez co częściej zapadamy na różne infekcje mogące dawać wiele powikłań. 
Zaburzenia snu mogą być jeszcze częstsze u osób z zaburzeniami spektrum autyzmu. Naukowcy oceniają, że od 40\% do 80\% dzieci z ASD mają trudności ze snem. Największymi problemami snu wśród tych dzieci są:
Trudności przy zasypianiu,
Niespotykane procedury snu,
Niespokojny lub złej jakości sen,
Wybudzanie się w nocy, lub bardzo wcześnie.

 

Co Powoduje Zaburzenia Snu U Dzieci Z Autyzmem?
Naukowcy nie wiedzą na pewno, dlaczego autystyczne dzieci mają problemy ze snem.
Jest jednak kilka teorii.
Pierwsza jest związana z informacjami społecznymi. Ludzie wiedzą, kiedy nadszedł czas snu w nocy, dzięki cyklom światła i ciemności oraz rytmom około dobowym ciała, ale także wykorzystują wskazówki społeczne, na przykład dzieci mogą zobaczyć ich rodzeństwo przygotowujące się do spania. Dzieci z autyzmem, które często mają kłopoty z komunikowaniem, mogą błędnie interpretować lub nie rozumieć tych znaków.
Inna teoria ma związek z hormonem melatoniny,     który zwykle pomaga regulować cykle snu. Do wytworzenia melatoniny, ciało potrzebuje aminokwasu zwanego tryptofanem, którego u osób z autyzmem jest często mniej. Typowo, poziom melatoniny wzrasta w odpowiedzi na ciemność i zmniejsza się w godzinach dziennych. Badania wykazały, że niektóre dzieci z autyzmem nie uwalniają melatoniny we właściwych porach dnia, zamiast tego mają wysoki poziom melatoniny w ciągu dnia i niższy poziom w nocy.
Innym powodem, że osoby z autyzmem mogą mieć kłopoty ze zasypianiem lub budzaniem w środku nocy może być zwiększona wrażliwość na zewnętrzne bodźce, takie jak dotyk lub dźwięk, czyli wiele rzeczy może je wybudzić w nocy i już nie są w stanie zasnąć.
Lęk jest kolejnym możliwym schorzeniem, które może mieć niekorzystny wpływ na sen. 
Konsekwencje wynikające z braku snu to 
  • agresja,
  • depresja,
  • nadaktywność,
  • zwiększona możliwość występowania zachowań trudnych,
  • niższe możliwości uczenia.

No to teraz tak już zwyczajnie, czemu ja właściwie o tym piszę. Jak z tym spaniem jest u nas.

Zaczynając od początku…
Duży Wojtek kiedy go spotkałam brał sporo leków jak na tak małego człowieka. To powodowało, że trudno mu było aktywnie mierzyć się z całym dniem. Gdzieś w okolicach obiadu był już bardzo senny. Często gdy go zabierałam na spacer, czy do mnie do domu po prostu zasypiał.
Kiedy już znaliśmy się jakiś czas i zostałam jego prawnym opiekunem mogłam więcej. Ponieważ podejrzewano u niego między innymi padaczkę brał na nią leki. Nie było łatwo wykonać u niego eeg żeby potwierdzić czy zaprzeczyć podejrzeniom. Pierwsze próby… przetrzymywanie Wojtka całą noc, żeby rano w czasie badania zasną, spacerowaliśmy nocą po Krakowie, co budziło zdziwienie przechodniów. „A to dziecko nie powinno teraz spać?” Niestety próby nie dawały pozytywnych rezultatów. Bardzo śpiący mały chłopczyk położony na kozetce, gdy tylko lekarka próbowała założyć mu siatkę z mnóstwem kabelków na głowę wybudzał się krzycząc i już nic nie mogło go uspokoić. Jedna próba, druga, trzecia…
Na szczęście trafiliśmy gdzie indziej, było inaczej bo prywatnie (Też macie wrażenie, że jak się idzie prywatnie do lekarza, to ten okazuje się ludzki?), lekarka zaproponowała zrobienie eeg w czuwaniu. Byłam tym zdziwiona, ale nic nie mieliśmy do stracenia. Lekarka na początek założyła sobie na głowę tą siatkę, a Wojtek jej wpinał dyndające druciki i tak przygotowana namówiła Dużego by się położył i powoli podpinała te kabelki i jemu. Jak nie był gotowy na kolejny, czekała. Okazało się, że mały Duży Wojtek super współpracuje. Najtrudniej było zamknąć oczy bez ich zaciskania, ale wtedy przysłaniała mu buzie ręką. Wynik był jednoznaczny. Wojtek nie ma padaczki. Wycofanie leków. Dla mnie radość. Kiedy przestał mieszkać w DPSie zupełnie zeszliśmy z leków i okazały się niepotrzebne. Trudne zachowania uczyliśmy się zmieniać na poziomie relacji, wychowania, opieki i wreszcie terapii. Oczywiście, że to nie było proste, ale nic nie dzieje się od razu. Jednak okazało się również że Wojtek ma bardzo małe zapotrzebowanie na sen. Trudności w zasypianiu były spore, często zasypiał po pierwszej w nocy. Jednak ten czas spędzał w łóżku, trochę leżał, trochę siedział i się bawił. W okresie dojrzewania, który u Wojtka zaczął dawać o sobie znać z pewnym opóźnieniem, tego snu było mniej i mniej. Kiedy doszliśmy do ściany, a ja widziałam że jest wiele płaszczyzn na których Duży sobie nie radzi i zwyczajnie było mi trudno patrzeć na jego cierpienie, no i brak snu mu tu raczej nie pomagał poprosiliśmy o pomoc psychiatrę. Nie od razu udało się nam dobrze trafić. Pierwszy zaproponował tyle leków, że ja lekko wymiękłam. Gdyby Wojtek to zjadł to może i by zasną na tydzień, ale przecież nie o to chodzi. Później było już lepiej. Po drodze musieliśmy zmierzyć się z różnymi demonami z przeszłości, ale było lepiej. Wojtek złapał rytm i sen już był czymś normalnym. Leki brał tylko około roku. Teraz czasem gdy snu jest mniej wystarczy na jakiś czas włączyć melatoninę i jest ok.
Mały Wojtek był zupełnie inny. Zasypiał dobrze, tylko budził się zawsze dość wcześnie. Choć nie, jeśli mam być precyzyjna Mały nie potrafił się wyciszyć przed zaśnięciem. Kiedy przychodził czas spania, jego aktywność wzrastała, wygłupiał się, skakał i bawił w najlepsze, by nagle niemal wpół obrotu zasnąć. Zwyczajnie nagle padał na łóżko i już go nie było. Próby wyciszania nie wiele nam pomagały. Fakt, że ma zespół Downa i obniżone napięcie mięśniowe sprawiał dodatkowo, że często spał w pozycjach na akrobatę. ? Kiedy rano się obudził był w stu procentach gotowy do działania. Oczywiście, że inaczej to wyglądało gdy jeszcze nie chodził, powiedzmy sobie szczerze wtedy mógł co najwyżej posiedzieć i bawić tym co miał w łóżku. Bardzo dużo czasu minęło nim Wojtek nauczył się spokojnie zasypiać. Najbardziej lubię te wspomnienia, gdy chodził za mną ze swoją kołdrą żeby go utulić do snu. Jednak zawsze budził się wcześnie. Co to znaczy wcześnie? Czwarta rano… Piąta to już było super.
Jak to wyglądało z mojej perspektywy. Byłam pełna akceptacji dla potrzeb Wojtków. Duży zasypiał późno, Mały budził się wcześnie. Snu wiele nie doświadczałam, ale okazało się, że należę do tych jednostek, którym to szczególnie nie przeszkadza, ?
Kiedy w naszym życiu pojawił się Kigi dużo się zmieniło. Mogłam do Małego wstawać wymiennie, no i chyba teraz częściej mi tego snu brakuje, ale to może też wiek? ? Przecież lat mi nie ubywa…
W spaniu Małego Wojtka też pomaga trochę melatonina, i wreszcie coś co posiadamy jeszcze nie całe dwa lata – kołdra obciążeniowa zwana inaczej kołdrą sensoryczną.
Przeznaczona jest przede wszystkim dla osób z zaburzeniami psychofizycznymi, takich jak, zespół Downa, spektrum autyzmu, ADHD, jak i innych. Ma ona w czasie snu delikatnie naciskać na ciało i stymulować układ proprioceptywny, który odpowiada za czucie głębokie. Receptory tego układu znajdują się w mięśniach oraz ścięgnach. Stymulowanie proprioreceptorów powoduje, większą świadomość swojego ciała, poprawia skupienie i koncentrację, uspokaja, ogranicza zachowania autostymulacyjne oraz uczucie lęku.
kołdry sensoryczne muszą być dobrane indywidualnie do każdej osoby.
  • Waga kołdry obciążeniowej – najczęściej proponowaną wagą jest od 10 do 15% masy ciała. 
  • Rozmiar kołdry obciążeniowej powinien odpowiadać także wzrostowi. Jej optymalna długość to ok. 20 cm więcej od wzrostu, żeby można było swobodnie zakryć jego nogi podczas snu.
  • Wypełnienie to najczęściej granulat szklany.
U nas wyglądało to tak.
Najpierw Wojtek oswajał się ze swoją 5 kg kołdrą. Przyznam, że poskładanie jej to niezła gimnastyka dla matki. ?
Wojtek był do niej nieufny, trochę czuł się przez nią ograniczony.
Następny etap to przykrywanie się kołdrą w ciągu dnia na kilkanaście minut, a z czasem nawet ponad godzinę. Siedział wtedy ze mną, trochę się do mnie przytulał, razem słuchaliśmy muzyki i zaczęło się zdarzać, że Mały zasypiał tak przytulony tą kołdrą. ?
No i etap kiedy kołdrę używaliśmy w nocy. Nie na całą noc, ale jeśli Mały wybudził się o pierwszej, czy drugiej to wtedy okrywałam go i tak dosypiał do piątej, nawet szóstej. Szczytem luksusu jest gdy zdarzy się Wojtkowi pospać do siódmej.
W lecie te wczesne poranki z Małym Wojtkiem to nawet polubiliśmy. Ja albo Kigi idziemy z Małym na spacer. Jest super. Wstaje słońce, jest zupełnie nie miejsko w tym naszym mieście.
W zimie próbujemy więcej pospać i wtedy bardzo przydaje się kołdra sensoryczna. ?

Sen… Ważny element życia i kiedy go brak widzimy to jeszcze bardziej. Kiedy nie śpią nasze dzieci – małe i te całkiem dorosłe jednak potrzebujące naszego wsparcia, to też brak snu dla nas, nasze zmęczenie. Dlatego tak ważne jest by znaleźć sposób by jednak czasem się wyspać, czasem  zwyczajnie odpocząć. ?

1 thought on “„Daj mamie pospać”, sen – lek na wszystko, a co gdy go brak?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.