Wojtek mógłby pić bez przerwy.
Czasem mam wrażenie, że życie z Dużym toczy się od herbaty do kawy, od coli do wody z sokiem i tak w nieskończoność.
Trudno jest natomiast namówić go na napicie się wody. Ta powoduje grymas niesmaku. Jakby właśnie wypił najgorsze lekarstwo. Czasem wręcz ta woda powoduje odruch wymiotny. 🙂
Z wszystkich trunków najbardziej cieszę się, że po latach prób nauczył się pić wodę z sokiem. Robimy go sami, więc to jest najlepszy z wyborów.
No ale jest tak, że Duży właśnie wypił i chwilę później ma ochotę na więcej i więcej… To zdarza się bardzo często. Wtedy zaczyna się proszenie. „Czaruje mnie”, śpiewa, tańczy. Próbuję wszelkimi znanymi mu sposobami mnie „zmiękczyć”. 😉
No i kiedy raz tak czarował. A ja patrzyłam na te jego wygibasy, zaśmiałam się i powiedziałam:
– oj Ty Wojtek, to byś na rękach stanął za tę herbatę. 🙂
No i powinnam była wiedzieć co zrobi Wojtek! 🙂
Nie zastanawiał się nawet przez moment. Od razu podjął próbę stania na rękach. 🙂 Poprosił mnie o pomoc, bo sam nie bardzo dawał radę. Ale jego determinacja była ogromna, więc się nie zniechęcał tylko próbował. A gdy już mu się udało, to z radością przybił ze mną piątkę.
Oczywiście, że po tak spektakularnej akcji trudno było mu odmówić tej kolejnej herbaty. 😉
No i teraz jak chce herbatkę, a wie, że szanse są małe, bo co dopiero wypił, to od razu staje na rękach.
Trzeba bardzo uważać co się mówi, bo inaczej w domu ma się akrobatę. 😀