Lokomotywa… O trudnym rozmawianiu – gdy wciąż i wciąż trzeba powtarzać to samo

2016-02-07 13.46.53

 

Duży Wojtek od kilku dni żyje już tylko zbliżającym się obozem.
Jedziemy 14 lutego z Łanową na zimowy obóz do Sielpi Wielkiej.

To nic złego cieszyć się oczekiwaniem na coś dobrego. Jedyny kłopot to fakt, że On ani przez chwilę nie przestaje o tym myśleć. Cały dzień, bez względu na to co aktualnie robi, w jego głowie jak film przewijają się obrazy związane z obozem.
A ja wciąż muszę potwierdzać to, o czym opowiada Wojtek.
– Tak, pojedziemy na obóz.
– Tak, Ty pojedziesz, Bebe pojedzie (Mały Wojtek) , Kigi pojedzie (tata) .
– Tak, Krystian też pojedzie (chłopak , który jest jednym z grupy „Łanowa” – mam wrażenie, że Krystian jest trochę jak symbol grupy. Krystian oznacza obóz z Łanową.)
– Tak, będzie na obozie dużo prania.
– Tak, Ty będziesz prał z Kigi. (Ja jestem pomijana. 😉 Widać to zbyt oczywiste, żeby o tym wspominać.)
– Tak, weźmiesz plecak i kapcie (to znaczy, że będziemy tam nocować 🙂 )…
A teraz wyobraźcie sobie, że muszę to powtarzać kilkaset, a może i więcej razy w ciągu dnia.

Nie jest łatwo…

Wczorajszy dzień to punk kulminacyjny.
Wieczorem miałam uczucie, że każde Wojtka pytanie to jak uderzanie w gong. Dźwięk echem wybrzmiewał i znów pojawiał się następny.
Wojtek był już jedną emocją. Napięcie na twarzy, niepokój. Najpierw chciał się wcześniej położyć. Potem biegał do ubikacji, chciał pić i robił wszystko, poza spaniem, tak że zasnął dopiero nad ranem.
W związku z tym dziś rano założyłam, że pozwolę mu pospać dłużej… Niestety złośliwość losu?
O 8.30 ostry przeszywający dźwięk wiertarki postawił nas wszystkich do pionu (jakiś prace na klatce schodowej). Dużego ten dźwięk wyrwał z głębokiego snu. Musieliśmy zmienić wszystkie plany na dziś i szybko uciec z domu. Dla obu Wojtków takie atrakcje jak wiertarka są nie do zniesienia. A to jeszcze miało potrwać kilka godzin.

 

Temat obozu dziś też zaczął nas powoli atakować.
Jak ta lokomotywa z wiersza Tuwima.
Najpierw powoli… ospale… i biegu przyspiesza…
I tu mama zmieniła tor… lokomotywa zaczęła zwalniać… żeby obrać nowy kierunek. 🙂

 

W czwartek 11 lutego, czyli za trzy dni są urodziny Małego Wojtka. 

Powiedziałam o tym Dużemu i zaczęliśmy ustalać szczegóły.
Rozmowa z Dużym toczyła się nowym rytmem. Ustaliliśmy jaki zrobimy tort, że musimy kupić świeczki, no i koniecznie trzeba wybrać prezent dla Małego.
Popołudniu zdecydowaliśmy się wybrać razem do Galerii na zakupy. Duży wymyślił, że kupimy Małemu spodnie, więc pojechaliśmy żeby mógł je wybrać. 🙂
Temat obozu powraca, bo nie można zapomnieć o tak ważnej sprawie, ale już spokojniej, bo w miedzy czasie ustalamy szczegóły czwartkowych urodzin.
Będzie się działo. 🙂

 

2 thoughts on “Lokomotywa… O trudnym rozmawianiu – gdy wciąż i wciąż trzeba powtarzać to samo

  1. Wszystkiego najlepszego dla małego Wojtka, dużo radości , niezwykłych muzycznych przeżyć oraz dużo ciepła i miłości ( choć wiem że tego mu na pewno nie brakuje). Napisz Aniu jak przebiegały urodziny , mój Maciek czeka na jakiś filmik bo bardzo lubi filmy z udziałem Wojtków.
    A tak a propos ostatniego wpisu wydaje mi się , że to nie chodzi tylko aby złapać króliczka ale by go gonić. Nie raz obserwuję Maćka jak na coś czeka i jest bardzo nakręcony, czasem oszczędzam go i nie mówie ze gdzieś pojedziemy a potem w ostatniej chwili robie mu niespodziankę to wcale nie jest zachwycony , wydaje mi sie że czekanie na TO COŚ jest najfajniejsze i daje później większą radośc w chwili spełnienia.
    Serdecznie pozdrawiam i życzę udanego pobytu na obozie i wiele radości dla Wojtków

    1. Dziękujemy za życzenia. Na pewno napiszę coś więcej o urodzinach.
      Teraz już jesteśmy na obozie. To tylko tydzień. Jeśli będę miała wieczorem trochę czasu obiecuję coś napisać. A póki co cieszymy się tym, że tu jesteśmy. 🙂
      Pozdrawiamy Was bardzo. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.