Pewna osoba, która właściwie mnie nie zna napisała do mnie na forum grypy:
„To co napisze może wydać się Wam okrutne, rozumiem . Podziwiam Panią za to że urodziła Pani drugiego syna. Gdybym ja urodziła starsze dziecko i byłoby niepełnosprawne nie wiem czy podjęłabym próby starania się o kolejne dzieci. Wielki szacunek dla Pani !”
No i niby nic…
Wielki szacunek?
Czy jednak okrutne?
Ta osoba nie zna mnie i nie wie, że ja nie urodziłam chłopaków, ale to nie ma znaczenia.
Pamiętam jak jakiś czas temu spotkała mnie podobna sytuacja tylko na ulicy.
Szepczące kobiety przy osiedlowym sklepiku. Szepczące zbyt głośno…
” No jak już jedno takie mieli, to drugie mogli sobie darować.”
Wtedy poczułam rozdzierający ból. Jakim prawem pozwalają sobie na takie komentarze? Kto dał im prawo?
Łzy nie pozwoliły mi spokojnie zrobić zakupów.
Duży przejęty patrzył na mnie i gestem powiedział tylko żebym się nie martwiła, bo one są głupie.
Wiem, powinnam mu wytłumaczyć, że nie można tak o nikim mówić, ale wtedy pomyślałam że nie! On tylko próbuje mi pokazać, że nie jest ważne co mówią te obce kobiety, ważne żebym nie była smutna.
To jest ważne dla Wojtka.
Dlaczego tak łatwo przychodzi nam wyrażać swoje opinie na temat innych?
Dlaczego? Skoro nawet przychodzi nam do głowy, że takie słowa mogą ranić, nie możemy powstrzymać się przed ich wypowiedzeniem?
To nie wydaje się okrutne…
To jest okrutne!