„Osobliwy dom Pani Peregrine” – z Wojtkami w kinie

image

No więc tak. 😉
To nie będzie recenzja filmu. Tym zapewne zajmą się Ci, którzy lubią to robić.  A na filmach, reżyserach i aktorach po prostu się znają.

Z wybieraniem repertuaru dla Wojtków zawsze mam kłopot.
Harry Potter, to był strzał w dziesiątkę. No i chyba zawsze trochę na tym się opieram.
Zabrać Wojtków na komedie romantyczną. To byłoby śmieszne. Moi faceci jednak nie bardzo lubią takie kino.
Zbyt brutalne filmy za bardzo ich obciążają.
Fantazja z domieszką baśni najbardziej się sprawdza.

Film „Osobliwy dom Pani Peregrine” spełnia nasze oczekiwania.
Jake, wnuk emigrantów z Polski, żeby spełnić ostatnią prośbę dziadka podąża za pozostawionymi mu wskazówkami. Dzięki nim trafia do niezwykłego świata poza czasem i przestrzenią.
Jake znajdzie tam niesamowite dzieci, które są obdarzone niezwykłymi mocami. Mają oni jednak potężnych wrogów. Wkrótce przekona się, że też posiada taką „osobliwość”, dzięki której może ocalić swych nowych przyjaciół.

Czy to jest film dla dzieci? Jeśli chodzi o fabułę na pewno tak. Niestety jest trochę scen brutalnych i pełnych grozy.
Ożywienie zabawek i wystawienie ich w walce na noże to scena jak z horroru, a nie z kina dla najmłodszych. Czy sceny z miskami pełnymi gałek ocznych.
No i tu już nie jestem pewna od jakiego wieku dzieciaki są gotowe obejrzeć ten film bez lęku. Rodzice znają swoje dzieci najlepiej i tę decyzję muszą podjąć sami.

Też się zastanawiałam jak moi synowie na to zareagują.
Okazało się jednak, że dobrze sobie radzą w selekcji postaci. To znaczy podzielili wszystkich,  na tych za którymi idzie dobro i tych którzy niosą zło. A dzięki temu martwili się bardzo gdy ktoś dobry cierpiał, a z radością przyjmowali zabijanie potworów.
Tu jestem zaskoczona Małym, że dla niego też było to oczywiste.
Duży po każdym załatwionym głucholcu przybijał mi piątkę. Już bardziej wymownie się nie da. ☺

Ja miałam mieszane uczucia gdy było zbyt brutalnie. Obserwowałam bacznie chłopaków i starałam się wszystko wyjaśnić i uspokoić.
A na marginesie, będąc z Wojtkami w kinie uwielbiam patrzeć jak Małego pochłania film. Jak nie może usiedzieć, bo tyle emocji cały czas się w nim wyzwala.
Duży lubi ze mną komentować. Lubi jak dodatkowo coś objaśniam.
Ha! Sceny gdy latają talerze i szklanki. Dźwięk tluczonego szkła. Aż widać było chochlika w oczach Dużego. Łapał się za głowę.
– O rany!
Przyznam, że lekko się zaniepokoiłam. Pierwsza myśl: żeby tylko nie próbował tego w domu. 😉

Trochę zakończenie zbyt się rozmyło i gdyby nie litery końcowe i muzyka chłopcy mogli by się nie zorientować, że to koniec. Ten dla Nas powinien być bardziej czytelny.
Jednak cały film przyjęli z entuzjazmem. Już planujemy kolejne wyjścia do kina. A w listopadzie szykują dwa filmy, które chętnie obejrzymy. Wypas, no nie?  😉

Wiecie, że nawet teraz gdy piszę Duży przerywa mi co jakiś czas, żeby powiedzieć, że on i Beba (Mały Wojtek) bardzo chcą iść jeszcze raz do kina.
A to jest dla mnie najważniejsze. 😀

Jest jeszcze jedna rzecz, o której w recenzjach nie przeczytacie.
To będzie już takie moje.
Osobliwe dzieci, które mieszkają gdzieś z dala od zwyczajnych ludzi, bo nie są tam dobrze przyjmowane… Wiecie co poczułam?
Z pewnych powodu zamknięte w pętli czasu, na zawsze pozostaną dziećmi… Pani Peregrine mówi, że tak będzie dla nich lepiej…
Opowiadałam Wam o tym, co dla mnie było trudne gdy chciałam być mamą Wojtków.
Zawsze widziałam, że o wiele łatwiej ludzie  przyjmują dziecko niepełnosprawne, niż dorosłego. Budzi w nich ciepłe uczucia. Chcę się takie przytulić. Być blisko… A kiedy to dziecko dorasta już nikt nie patrzy na nie w taki sposób. A często wręcz przeciwnie. Nagle mimika się wyostrza. Widzimy dziwne grymasy, pokrzywione postacie.  A nie wszyscy chcą obok siebie kogoś takiego.
Czy Wy też widzicie to nawiązanie? Ja miałam łzy w oczach. No, ale to cała Ania. 😉

2 thoughts on “„Osobliwy dom Pani Peregrine” – z Wojtkami w kinie

  1. To cudowne że Wojtki potrafią sie włączyć w akcje filmu i przezywać. Ja długo próbowałam Maćka nauczyć ogladania filmów ale do niedawna ciagle ogladał tylko Teletubisie a potem program dla dzieci CBBies lub Baby TV. Chodzilismy do kina ale on się strasznie nudził nie rozumial co sie dzieje na ekranie. Az do ubiegłej niedzieli, w TV Kultura był film „Syberiada Polska” i zaskoczeniem zobaczyłam że Macka pochłonął ten film ogladał z wypiekami na twarzy, poszlam za ciosem i obejrzeliśmy na DVD „Awatara” też dobrze poszło ale juz nie tak. Do dzisiaj nie wiem jaki jest gust Maćka będziemy próbować. Ale to co napisałaś na zakończenie to prawda . Dzieci żyją w swoim świecie bez wzgledu na to czy zdrowe czy niepelnosprawne. Dziecko im dziwniej sie zachowuje tym jest słodsze , zabawniejsze i przez to kochane . Ale jeśli dorosły biega mruczy i macha rękoma to wzbudza lęk i odrazę. Kiedyś miałam taka fantazję : że gdzieś na świecie istnieje taka kraina teletubisiów i kiedy ja już bedę musiała odejść to Maciusia tam właśnie zawiozę on potrafił by sie tam znależć i byłby tam kochany.

    1. Jeśli zauważyłaś, że zaczyna interesować się filmami, to może warto spróbować z kinem. Ja z obserwacji Wojtków widzę, że kino mniej rozprasza. To, że jest tak ciemno i widać tylko ekran. To, że nikt nie kręci się i nie przeszkadza powodyje, że nawet film powyżej dwóch godzin jest dla nich spoko. Nudzą się na reklamach. Fragmenty różnych filmów, płatki śniadaniowe itd denerwują, ale wtedy pijemy colę i czekamy… Czekamy… Ech. Chyba musimy trochę zacząć się spóźniać do kina.
      Lęki, o których piszesz na końcu pewnie towarzyszą wielu takim rodzicom jak my. Wiem co czujesz… 🙁

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.