Chłopaki chorują. Chyba jednak Kraków nam nie służy. Wszyscy odchorowujemy powrót z Zakopanego. Matka od zadań specjalnych również. Nawet Kigi kaszle, choć on tym razem najlepiej się trzyma. No i jakoś tak smutno, nudno i źle…
W lodówce znalazłam białka, więc postanowiłam z nich zrobić coś dobrego. Pewnie z grypy nas to nie wyleczy, ale humor poprawi. ?
Składniki:
Ciasto:
białka – 400 ml,
cukier – 300 ml,
mak niebieski – 350 ml,
mąka – 350 ml,
olej – 150 ml,
proszek do pieczenia – 2 łyżeczki,
cukier z wanilią – 1 opakowanie.
Krem:
śmietanka 30% – 500 ml,
cukier puder – 50 ml,
fix do śmietany,
dodatkowo:
dżem kwaśny (u mnie agrestowo – pomarańczowy).
Poncz:
woda – 50 ml,
wódka – 50 ml,
sok agrestowy – 50 ml (można dać cytrynowy).
Sposób wykonania:
Do robota wlewam białka, dodaje szczyptę soli i miksuję na wysokich obrotach. Gdy piana jest sztywna, zmniejszam obroty i dodaje cukier i cukier z wanilią. Piana z cukrem nabiera błyszczącej glazury. Teraz wsypuje suchy mak i czekam aż się połączy z pianą. Wyłączam robot. Dodaje łyżką mąkę z proszkiem do pieczenia i mieszam delikatnie by nie „zabić” piany. Gdy dodam całą mąkę, wlewam powoli olej i dalej delikatnie mieszam do połączenia składników.
Ciasto wylewam na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Piekę w piekarniku nagrzanym do temperatury 170°C z termoobiegiem, (bez termoobiegu w 180°C ) około 40 minut. Po tym czasie robię próbę patyczka, to znaczy uchylam piekarnik i wbijam wykałaczkę w kilku miejscach w ciasto. Jeśli patyk jest suchy, to jest upieczone, jeśli na patyku oblepia się ciasto, zostawiam na kolejne 5 minut i ewentualnie znów sprawdzam. U mnie jednak 40 minut, to był dobry czas. Od razu po wyjęciu z pieca przełożyłam je z blachy na kratkę do przestudzenia, (pozostawione na blasze podchodzi wilgocią).
Wystudzone ciasto przecinam na dwie części do tortu.
Do robota wlewamy śmietankę i wsypuje cukier puder. Miksuję na średnich obrotach i pod koniec dodaje fix do śmietany. Dzięki niemu krem będzie sztywniejszy.
Nie warto śmietany miksować na wysokich obrotach, bo wtedy łatwo z niej zrobić masło, a tego nie chcemy. ?
Mieszam składniki na poncz i czas na poskładanie mojego tortu.
– Pierwsza warstwa ciasta
– Poncz (ja rozprowadzam łyżeczką, ale można też spryskiwaczem),
– warstwa kremu,
– teraz trochę skomplikuję ? – drugi kawałek ciasta smaruje dżemem i tą częścią posmarowaną przykładam do kremu, wydaje się trudne, ale takie nie jest, ?
– wierzch skrapiam ponczem i smaruje kremem,
– smaruję też boki tortu.
Zostawiam sobie trochę kremu i szprycą dekoruje mój torcik. Tort wkładam do lodówki. U mnie gdzieś na godzinę, bo wszyscy już czekają na kawę i ciastko.
To szybki i smaczny torcik, nawet tak całkiem bez okazji. Choć zawsze jakaś okazja się znajdzie, choćby Dzień Nie-urodzin. ?
Polecam i jeśli spróbujecie zrobić podzielcie się waszymi zdjęciami.
Torcik rewelacyjny i wygląda smakowicie, jestem pewna że tak samo smakuje. Na święta koniecznie muszę go wypróbować, tylko jak dla naszej❤❤❤❤❤❤❤ Siedmioosobowej Szarańczy ? plus my to obowiązkowo podwójna porcja! ? Dziękuję za ciekawy przepis i serdecznie pozdrawiam całą Waszą Rodzinkę życząc szybkiego powrotu do zdrowia!
Miło mi bardzo, że przepis się spodobał. 🙂 Mam nadzieję, że Wam też posmakuje. Mam nadzieję, że szybko wydobrzejemy, bo już nas wszystkich nosi. 😉
Wygląda cudnie i pewnie tak smakuje. Niestety my jesteśmy tylko we dwoje i to oba grubasy, więc pieczenie nie wchodzi w rachubę. Co najwyżej od wielkiego dzwonu wybieramy sie do kawiarni i bierzemy po jednym kawałku. Pozdrowionka.
Można zrobić z połowy taki mniejszy torcik. ?.