Pewne smaki przywołują wspomnienia. Zgodzicie się ze mną, prawda? Te z dzieciństwa bywają zaskakujące, ale lubię je bardzo. 🙂
Ja wciąż pamiętam, pewne zdarzenie z czasów kiedy banany, to był towar deficytowy. Pojawiały się rzadko. Stało się za nimi w gigantycznej kolejce.
Miałam jakieś pięć lat, a mój brat osiem. Staliśmy z mamą, właśnie w takiej kolejce. Nie pamiętam żebyśmy się nudzili. Raczej byliśmy podekscytowani. Niestety kolor bananów nie zapowiadał, że szybko ich skosztujemy, a przecież jako dzieci nie bardzo lubiliśmy czekać.
Ja będąc małą dziewczynką uwielbiałam recytować wierszyki i śpiewać piosenki. Mój hit, to „Samochwała” Brzechwy i piosenka o wróbelku mojego autorstwa. 😉 No i takie momenty jak kolejka, autobus, tramwaj, to był dla mnie najlepszy czas. Miałam publiczność. 😉
Kiedy ekspedientka usłyszała mój repertuar była tak oczarowana, że z zaplecza przyniosła jeden dojrzały banan, może nawet trochę zbyt dojrzały. Radość moja i brata była wielka. Pochłonęliśmy banana natychmiast. A nasze szczęście udzieliło się w tamtym momencie wszystkim, a przynajmniej ja to tak pamiętam. 🙂
A dziś wcale nie będzie o bananach. Wybaczcie, to tak zwany ciąg skojarzeń. 😉
Jednak to dlatego, że też będzie o smakach, które przywołują wspomnienia. Te jednak nie tak odległe, bo mają zaledwie rok.
W zeszłym roku okresie świąteczno – noworocznym odwiedziliśmy między innymi Piwniczną. To tak na prawdę, była moja podróż sentymentalna. Zabrałam moich bliskich w miejsce, w którym jako dziecko spędzałam wakacje. Oczywiście wszystko się zmieniło od tamtego czasu, ale ja czułam w powietrzu wiatr wspomnień. 😉 Tam w pijalni wód, która obecnie nazywa się Pijalnią Artystyczną i jest kawiarnią można było nie tylko skosztować tych specyficznych w smaku wód mineralnych, ale i zjeść obiad, ale i wypić kawę. Chłopcy zażyczyli sobie zupę. Z menu zaintrygował mnie krem z buraków. Duży uwielbia buraki pod każdą postacią, a Mały lubi zupy krem, więc to doskonałe połączenie. Zupa mnie zaskoczyła bardzo pozytywnie, więc próbowałam dopytać Panią o skład. Dostałam niestety odpowiedź, że szef nie zdradza swoich przepisów. Jedyne co udało nam się dowiedzieć, to że jest zabielona mlekiem kokosowym.
No i po powrocie do domu przeglądałam różne przepisy na krem z buraków. Zainspirowana stworzyłam własną wersję, która przywołuje wspomnienie tego smaku z Piwnicznej. Czy skład jest podobny czy nie, tego się pewnie nie dowiem. Choć myślę, że i tak najważniejsze jest to, jak bardzo nam smakuje. A jest pyszna i warto włączyć ją do swojego menu. Do czego oczywiście Was zachęcam. 😉
Składniki:
buraki – 2 kg,
jabłka – 2 szt duże (słodko – kwaśne),
cebula – 2 szt,
czosnek – 3 ząbki,
imbir – 2 łyżeczki w proszku (może być świeży, ja nie miałam w domu),
mleko kokosowe,
wywar z warzyw – 2 litry,
oliwa – 2 łyżki,
sól do smaku.
Buraki zawijam w folię aluminiową i piekę w piekarniku. Cebulę kroję, czosnek siekam. Razem wkładam na patelnie i smażę na oliwie, tylko do momentu zeszklenia. Jabłka obieram, pozbawiam gniazd nasiennych, kroję na mniejsze części, dodaję na patelnię i duszę do miękkości. Gdy buraki są już miękkie wyciągam z folii,obieram i kroję je na kawałki. Wkładam je do garnka, w którym będę gotować zupę, dodaję jabłka z patelni, zalewam wywarem, dodaję imbir i chwilę gotuję. Teraz całość blenduje. Do gładkiej już zupy dodaje mleko kokosowe i solę do smaku.
Można zjeść samą, można z różnymi dodatkami, według uznania.
Na zdjęciu z pieczonym ziemniakiem i dymką. 🙂
Bardzo polecam!