Dlaczego czas obozu mknie tak szybko? Zakopane, zima 2017

Dlaczego czas obozu mknie tak szybko? Dni mijają jakby ktoś przekręcał zegar, żeby nam skraść te dobre chwile. Tak jest za każdym razem, gdy jesteśmy gdzieś gdzie nam dobrze. Znacie tego złodzieja czasu? ?

W Zakopanem od soboty do soboty!

Kto zagląda na nasz fanepege wie, że na tym obozie Mały Wojtek miał trzydzieste urodziny.

Muszę przyznać, że samej trudno mi uwierzyć w ten fakt. Tak niedawno był małym bąblem poruszającym się na pupie po całym domu. Widzicie znowu wychodzi na to, że przykleił się do nas złodziej czasu. Trzeba cieszyć się każdą chwilą, celebrować jedną po drugiej, bo wtedy zostają przynajmniej dobre wspomnienia.
Na obóz w bagażniku oprócz walizki, toreb i wszystkiego co potrzebne musieliśmy zmieścić duży karton z tortem. To był duży tort, żeby wystarczyło dla każdego. Na szczęście udało nam się go dowieść w całości. Choć raz jak podskoczyło nam auto, to tacy całkiem pewni tego nie byliśmy. ?
Już w drodze poczuliśmy magię zimowej aury. Wszędzie biało, ośnieżone drzewa, i mimo braku słońca bajkowo i magicznie. Takiej zimy nam się chciało. Nie chodzi o to, żeby tak było w Krakowie cały czas, ale jadąc na obóz zimowy, śnieg powinien być w pakiecie zawsze. ?
Przejażdżki saniami przecież nie byłyby możliwe bez tego śniegu. A tak, to oprócz standardowych przejażdżek na koniach były też sanie i ognisko, przy którym można się było ogrzać i posilić kiełbasą, a ta w tej aurze smakowała wyśmienicie. Wieczorem po mszy impreza naszych solenizantów – Wojtka, Łukasza i Marysi. Nawet dojechało kilku gości. ? To było miłe. Na imprezie Duży namówił mamę na wspólne karaoke, to się często nie zdarza, ale to też pokazuje, że dla chłopaków zrobię wszystko. ?
Miłą niespodzianką dla nas był basen. Okazało się, że jedziemy na Chochołowskie termy, a w tych jesteśmy zakochani. ? Zabawa w basenach zewnętrznych, relaks w jakuzzi i wszystko co lubimy. Ech, już nam tęskno do Chochołowa!
Wizyta w Małpim gaju w Nowym Targu, to dla Małego czas na grę w tłuczenie chomików, czy innych zwierzaków, a dla Dużego kawa, trampolina i cymbergaj. W cymbergaju tylko nie ma dla niego znaczenia kto wygrywa. Cieszy się ze swoich punktów i przeciwnika. ?
Wycieczka do lodowego labiryntu przy skoczni uświadomiła mi, że to wcale nie jest takie fajne jeśli się nie zna drogi wyjścia. Na początku, to było śmieszne, ale też wydawało mi się, że zaraz się stamtąd wydostaniemy. Jednak gdy zdecydowaliśmy, że wychodzimy i tego wyjścia wciąż nie było, a ja miałam uczucie, że kręcimy się w kółko, to było dziwnie. Na szczęście z pomocą udało nam się wydostać, bo kto wie czy nie bylibyśmy tam do dziś. ? Potem wizyta w mini ZOO. Mama trzymała na ręce orła meksykańskiego i tyle o tym miejscu… Wieczorem jeszcze wizyta w pralni Pepe czyli szczęście Dużego Wojtka. ?
Były też zajęcia z psem – dogoterapia. A po nich już sami bez grupy wybraliśmy się do dolinki strążyskiej. Nie było prawie wcale ludzi co dodawało magii tej wycieczce. Szliśmy, a na niebie kolory robiły nam takie tło, że długo będziemy to wspominać. A w drodze powrotnej poczułam jakby jakąś poświatę… Sama nie wiem. Coś kazało mi się obrócić za siebie. Jakież to było niezwykłe. Z tego kolorowego mleka na niebie wyłonił się ostry obraz gór! Ech… Wracaliśmy już po zmierzchu i zrobiło się ciemno, ale warto było!
Kolejna atrakcja, to Papugarnia w Zakopanem. To chyba największa frajda dla mnie – matki od zadań specjalnych. ? Mam wrażenie, że byłam najbardziej ucieszona, ale może to dlatego, że poza papugami nie wiele widziałam. Teraz wiem, że musimy odwiedzić papugarnię w Krakowie.
No i już poraz kolejny odbyło się przedtawienie naszej Łanowej trupy teatralnej pod tytułem:

„Jeż i Koala w drodze na biegun”

  • Reżyser – Staszek S.
  • Scenarzysta – Anna M.
  • Aktorzy:
  • Kuba
  • Duży Wojtek
  • Kasia
  • Marysia
  • Natalia
  • Maciek
  • Ania
  • Grzegorz
  • Tomek

Były też zajęcia w ośrodku. Zabawy z klanzą, pinieta pełna skarbów, muzykowanie i było malowanie krzyży na drogę krzyżową.

Na naszych obozach zawsze jest czas na wspólną mszę i to dla nas wszystkich jest bardzo ważne. To chyba najpiękniejsze msze w jakich uczestniczymy. Tu skupiamy się na Bogu, bardziej obecnym w drugim człowieku. To są też najgłośniejsze msze, ale to w żaden sposób nie rozprasza, a wręcz przeciwnie pozwala skupić się na tym co najważniejsze. 

Dziękujemy Ojcze Tomku za to, że byłeś z nami.

Koniec obozu to smutny czas. Na wielu twarzach maluje się smutek. Łzy same napływają do oczu i ni jak nie można ich zatrzymać. Kończy się czas niezwykły. Kończy się czas w którym każdy niepełnosprawny chłopak i każda niepełnosprawna dziewczyna z Łanowej ma obok siebie kogoś, kto skupia się na nim i jest zawsze. Kiedy wstajemy i kiedy idziemy spać. Kiedy jest trudno i kiedy jest super. To taka namiastka normalności dla tych, którzy na co dzień mieszkają w Domu Pomocy Społecznej.

Kiedy obóz dobiegł końca i cała Łanowa spakowała się do autokaru, żeby wrócić do domu, my postanowiliśmy przedłużyć ten czas choćby o kilka godzin i wybraliśmy się do doliny Kościeliskiej. Słońce i przejrzyste niebo nie pozwalało nam wracać od razu do domu.
Spacer doliną Kościeliską za każdym razem przypomina mi pierwsze wędrówki najpierw z jednym Wojtkiem potem z dwoma. Nawet pamiętam drzewa przy których dawno temu Duży jako całkiem mały chłopiec położył się na ścieżce z zabawką i postanowił dalej nie iść i nic nie pomogło, że ja niby poszłam. Wtedy to jemu było jeszcze obojętne, mógłby tam siedzieć i siedzieć nie rozumiejąc sytuacji. Zawsze będę pewnie to wspominać.
W drodze powrotnej do Krakowa, Duży jak mantrę powtarzał:
– Pa, pa obóz, pa, pa Zakopane, pa, pa góry, pa, pa, pa.
I tak wciąż i wciąż.

 

Dziękujemy Łanowo za ten czas. Za Was! I mamy nadzieję, że będzie tak jak powiedział Ojciec Tomek. Czas do następnego obozu szybko zleci i to będzie już zaraz. ?

Zatem – DO ZOBACZENIA! ?

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.