Urodziny Dużego – odrobinę sentymentalne

11a

 

12-ego kwietnia 1987 roku w niedzielę na świat przyszedł Wojtek – Duży. Trochę przed czasem… 🙂
Wczoraj świętowaliśmy jego dwudzieste dziewiąte urodziny. Trudno uwierzyć mi samej, że Wojtek ma już tyle lat.
Za rok trzydziestka. A zdawałoby się, że przecież co dopiero to ja miałam swoją trzydziestkę. 😉
Ja poznałam Wojtka w 1993 roku.

Drobny, śliczny chłopczyk. Wydawał się być tak delikatny.
To był mój pierwszy kontakt ze światem ludzi niepełnosprawnych intelektualnie.
Wojtuś, nie za bardzo spał w nocy. W dzień zasypiał po obiedzie. Brał leki na uspokojenie, na epilepsję (na wszelki wypadek, ponieważ nie dał się przebadać, a jego agresywne zachowania interpretowano np. epilepsją).
Wojtuś, nie patrzył w oczy, nie przytulał się, kręcił głową ósemki i często wydawał się nieobecny.
A jednak, od czasu gdy zaczęłam go zabierać do domu, na spacery czy na wycieczki czułam, że nie jest mu już obojętne gdzie jest. Każdy powrót do DPS-u był dla niego cierpieniem.
Płakał, był agresywny. Wciąż słyszałam, że po powrocie ode mnie Wojtek „szaleje”. Pamiętam jak pracownicy mieli mi to za złe, bo przeze mnie nie radzili sobie z nim zupełnie.
A ja uparcie próbowałam nauczyć Wojtka, że ze mną jest w pewnym określonym rytmie. Nauczyć go czekać na czas, który spędzimy razem.
Widziałam ile mogę mu dać. Widziałam ile mogę go nauczyć. Jednak to nie było takie proste.
Mieliśmy swoje określone zabawy, miejsca, pomysły na spędzanie czasu.
Nawet gdy na spacerze wpadał w „atak” mieliśmy stałe miejsca, w których mogliśmy się ukryć i wyciszyć.
Coraz bardziej stawał mi się bliski…
Autyzm.
Diagnoza oczywiście pojawiła się później. Choć o tym, że Wojtek jest dzieckiem autystycznym usłyszałam już na początku. Wtedy jeszcze nie wiele mi to mówiło.

 

Dziś jestem szczęśliwą mamą dorosłego już Wojtka.
Tyle lat… Tyle wspomnień… Tyle radości i lęków…

 

Kocham Cię Wojtku najmocniej jak tylko potrafię i wiem, że to jest najważniejsze co ode mnie dostajesz każdego dnia. Nie tylko od święta. 

 

Wczoraj świętowaliśmy urodziny Dużego na działce, bo tak chciał nasz jubilat. 🙂
I mimo chmur i drobnego deszczyku impreza się udała.
Duży był bardzo szczęśliwy.
A na koniec, na niebie zaświeciła dla niego prawdziwa tęcza. 🙂
Taki to z niego szczęściarz! 🙂 
Kilka zdjęć tutaj.

 

2 thoughts on “Urodziny Dużego – odrobinę sentymentalne

  1. Obstawiałam, ze to już 30 – niewiele się pomyliłam :). Pamiętam Wojtka takiego małego i delikatnego. Szczególnie, jak siedział przy stole z księdzem Wojciechem Drozdowiczem – to był pewnie 96 lub 97 rok.
    Rzucę tym banałem – jak ten czas leci! 🙂
    A jutro mój mały synek (prawie 190 cm wzrostu) kończy 17 lat. Nie mogę w to uwierzyć!
    Impreza świetna – szkoda, że mnie nikt nie urządza takich fajnych urodzin. I ten tort! Wygląda obłędnie!

    1. Ech, leci czas. 🙂 No i jestem już na tym etapie, że chciałabym go wstrzymać. 🙂 Uściskaj od Nas swojego prawie dorosłego syna. Choć nie wiem czy On jeszcze daje się uściskać? 🙂
      A jak chodzi o imprezę, to możemy sobie zrobić taką wspólną. 🙂 Ja mogę być animatorem. 😉 Zapraszamy na działkę! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.